Najlepsze i najgorsze role Clinta Eastwooda

Nowy, znakomity film Clinta Eastwooda "Przemytnik" to doskonała okazja, aby przyjrzeć się z bliska karierze tej żywej legendy. Bo choć Clint Eastwood cieszy się w Hollywood wielką estymą i ma na koncie masę legendarnych ról, nawet jemu zdarzyło się wystąpić w kilku wpadkach. Z których filmów powinien być najbardziej dumny, a o których wolałby zapomnieć? Sprawdźmy! (Warner Bros.)

Arcydzieło Eastwooda jest przypieczętowaniem Eastwooda jako ikony westernu i ukłuciem w samo serce brutalnego etosu, który sam tak długo współtworzył. (Warner Bros.)

Eastwood nie popisał się tutaj ani za ani przed kamerą. Wymuszony humor i przesadna rozwałka nie pomgają w polubieniu go nawet najbardziej zagorzałym fanom reżysera. (Warner Bros.)

Clint nie słynie z bycia romantykiem. Dopóki nie zdjął odznaki, pozbył się broni i zakochał w Meryl Streep w "Co się wydarzyło w Madison County". Kto by się spodziewał, że Eastwood tak brawurowo poradzi sobie w tak nietypowej dla niego roli! (Warner Bros.)

Ten osadzony w latach 30. film drogi o niestroniącym od kieliszka muzyku country próbującym zrealizować swój sen o Nashville to podróż, która niewiele was nauczy i nie zapewni wam żadnych niezapomnianych przeżyć. (Warner Bros.)

Kiedy Hilary Swank przekracza próg sali treningowej trenera boksu granego przez Clinta wszyscy spodziewamy się powtórki z "Rocky'ego". Wtedy reżyser wywraca nasze oczekiwania do góry nogami i zamienia swój film w coś znacznie bardziej ambitnego i chwytającego za serce niż kolejna historia z cyklu "od zera do bohatera". W pełni zasłużone Oscary. (Warner Bros.)

Bez wątpienia jeden ze słabszych momentów w karierze Eastwooda. Do dziś trudno nam pojąć, że aktor wcielił się w ulicznego pięściarza, który żyje od walki do walki w towarzystwie swojego najlepszego kumpla i... orangutana. (Warner Bros.)

Kultowy spaghetti western z 1966 w reżyserii Sergia Leone z Clintem Eastwoodem, Lee Van Cleefem i Eli Wallachem to jeden z najlepszych przedstawicieli gatunku i idealna zachęta do głębszego eksploracji kinowego dzikiegi zachodu - pozycja obowiązkowa. (United Artists)

Wyreżsyserowany przez (zatrudnionego w ostatniej chwili) Richarda Benjamina, "Gorący towar" raczej ziębi niż grzeje. Jest groteskowy, chaotyczny i średnio zabawny. Zmarnowanie talentu Burta Reynoldsa i Clinta Eastwooda to prawdziwy grzech. (Warner Bros.)

Doskonałe preludium do niemal eligijnego "Bez przebaczenia" i jeszcze jeden klasyczny western z Clintem Eastwoodem. (Warner Bros.)

"Pomaluj swój wóz" to dziwne połączenie westernu z musicalem o specyficznym trójkącie miłosnym z gorączką złota w tle, które z całą pewnością nie jest dla każdego. (Paramount Pictures)

Bo "Bez przebaczenia", najbardziej cenionym filmie w karierze Eastwooda, chyba nikt nie spodziewał się czegoś takiego. Na papierze "Doskonały świat" nie miał szans wypalić, a jednak wrażliwość i dojrzałość Eastwooda sprawiła, że nie tylko działa, ale i wzrusza. (Warner Bros.)

Misja wykradnięcia rosyjskiego samolotu MIG-31 nie dostarczy wam zbyt wiele rozrywki. (Warner Bros.)

Jak na pełnometrażowy reżyserski debiut Eastwooda, historia kalifornijskiego DJ-a, którego nęka psychofan, to naprawdę udany obraz. (Universal Pictures)

Wyjątkowo sztampowy thriller, który ma swoich fanów dzięki dobremu tempu i znakomitemu aktorstwu. Ale Eastwooda stać na więcej. (Warner Bros.)

Clint w roli kaznodzieji, który staje w obronie uciśnionych jest jak soczewka, która skupia na sobie ich lęki i pragnienia. Zbliżenia na jego oczy czy kąciki ust mówią tutaj więcej niż tysiąc słów! Wyśmienity film i znakomita rola. (Warner Bros.)